niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 7


- Że co proszę? – wykrztusiła Hermiona patrząc na niego jak na idiotę.
- Tak, ja tak samo jestem zdziwiony. Ale chodzi mi o to, że inne laski, będą chciały zaciągnąć mnie do łóżka. – wyjaśnił uśmiechając się łobuzersko, na co dziewczyna prychnęła.
- Niby czemu bym miała to zrobić?
- Bo mam rzecz, która jest dla ciebie bardzo ważna. – uśmiechnął się tajemniczo.
- To ty mi ją ukradłeś! Oddawaj ją! Natychmiast! – warknęła i wyciągnęła rękę.
- Wiesz jaki jest warunek. – wyszczerzył zęby w znaku zwycięstwa.
- To jest szantaż! – oznajmiła groźnie. – Jeśli mi w tej chwili jej nie oddasz jeszcze dziś będziesz pakował się do domu! – zagroziła.
- Chcesz na mnie na kablować? – popatrzył na nią z drwiną. – Słynna Gryfonka, wielka pani prefekt naczelna tchórzy wyzwaniu i po prostu chce się poskarżyć? – zapytał z ironią zakładając ręce na piersi.
- Eh… Niby co ci przeszkadza to, że chcą cię zaciągnąć do łóżka? – spróbowała spokojnie. Miał racje Gryfoni nie tchórzą.
- Jak widzisz, zmieniłem się…
- Nie, wcale się nie zmieniłeś. – przerwała mu patrząc na blondyna z politowaniem.
- Ależ owszem. I to bardzo. – powiedział z dumą.
- Jakoś tego nie zauważyłam. – syknęła mrużąc oczy.
- To chcesz ze mną iść czy nie? – zapytał powoli ignorując przy tym jej uwagę.
- Nie chcę. – odpowiedziała chłodno. – Ale jeśli tym sposobem mam odzyskać różdżkę to, to zrobię. – wyjaśniła spokojnie. – Ale nie myśl sobie, że cały wieczór spędzę z tobą przy boku.
- Nawet nie chcę. – odpowiedział szybko. – Po prostu mam zamiar iść na bal z dziewczyną, która wie, że miedzy nami nic nie będzie. – odpowiedział zwycięsko.
- Lepiej nie mogłeś trafić. – powiedziała bezbarwnie, co zdziwiło Ślizgona, bo oczekiwał w tym miejscu choć trochę kpiny. Szatynka wyminęła go i wyszła z pokoju.
Jednak wróciła po niecałej minucie.
- Zapomniałabym. Różdżka. – ponowiła ruch ręką.
- Po balu. – uśmiechnął się kpiąco. – Jeszcze mnie oszukasz.
- Przecież muszę czymś czarować! – warknęła.
- Dasz sobie radę przez te dwa tygodnie.
- No chyba nie bardzo. Pani Mouch już jej szuka. Więc radzę ci ją oddać zanim ją odnajdzie. – spojrzała w jego szare tęczówki chłodno. Rękę cały czas trzymała w powietrzu.
- Dam radę. – powiedział obojętnym głosem.
- Ale ja nie! Oddaj mi ją. Przecież wiesz, że Gryfoni zawsze dotrzymują tajemnic.
- Nie bardzo. Ale niech będzie, że pójdę ci na rękę i oddam ten twój patyk. Ale nie za nic… - uśmiechnął się z drwiną.
- Czego chcesz Malfoy? – syknęła coraz bardziej tracąc cierpliwość.
- Jeśli mnie oszukasz lub wywiniesz się z balu to powiesz rudzielcowi, że jest fajtłapom i będziesz przez miesiąc odrabiała moje prace domowe z transmutacji i eliksirów. – zaproponował zwycięskim tonem.
- Przecież jesteś ode mnie lepszy z eliksirów. Nie widzę sensu odrabiania za ciebie prac domowych z tego przedmiotu. – dziewczyna zmarszczyła brwi nie wiedząc o co chodzi blondynowi.
- To tak dla satysfakcji. – odparł z taką samą miną. – No ale wiesz. To tylko taka kara jakbyś zwiała.
- Jasne. – mruknęła. – Teraz moja różdżka.
- Nie mam jej przy sobie. – popatrzył na dziewczynę z politowaniem.
Hermiona straciła już siły na drażnieniem się ze Smokiem.
- Jutro, 7.00, tylne wyjście. Masz przyjść z różdżką albo nici z balu. – syknęła. Po czym odwróciła się na pięcie wychodząc. Zza pleców usłyszała jeszcze głos arystokraty:
- Jak chcesz to możemy teraz iść do lochów. Z chęcią usłyszałbym hasło z twoich ust. – zadrwił.


                Treningi do początku sezonu quidditcha ruszyły pełną parą już tydzień temu. Drużyna Gryfonów ciężko pracuje by tym razem zdobyć puchar. Treningi odbywały się trzy razy w tygodniu, co przeszkadzało Ginny, jak i Hermionie w kontaktach między swoimi partnerami (choć ta druga jeszcze nie była oficjalnie z Ronem). Co prawda ruda miała o wiele łatwiej bo była w drużynie, jednak miało to, też swoje wady.
Rozmowy z Harrym przed, podczas i po treningach były głównie na temat taktyki na zbliżający się pojedynek z Ślizgonami. A za każdym razem gdy chciała się wybrać z nim do Hogsmeade mówił, że nie ma siły, ani czasu na takie wycieczki.
Między Hermioną, a Ronem, też nie układało się najlepiej. Rudzielec miał mało czasu dla swojej „przyjaciółki”. Co odbijało się też na przygotowaniach do balu, bo na nie też nie miał siły. Narzekał, że to wina Harry’ego, co kończyło się zazwyczaj kłótnią z brunetem o to, że nie zależy mu na zwycięstwie. Prócz tego Ron zaczął być zazdrosny o Dracona, co Hermione wyprowadzało z równowagi. Co prawda spędzała z nim dużo czasu, no i jeszcze ten bal, ale zawsze powtarzała rudemu, że Malfoy nie tknął by przecież szlamy, co zazwyczaj poprawiało mu trochę nastrój.
Sobotnie popołudnie zachęcało by wyjść na zewnątrz. Słońce chowało się za chmurami i tylko na chwilę ujawniało swoje promienie. Wiatr za to był lekki i orzeźwiający.
Hermiona wybrała się na stadion gdzie odbywał się trening Gryfonów, by tam odrobić prace domowe z numerologii i obrony przed czarną magią.
Temperatura jaka panowała na dworze nie pozwalała jej na rozpuszczenie się w uczniowskich szatach. Tak więc zdjęła je przed wyjściem zamieniając na rybaczki i ciemnozielony sweterek pod który założyła białą bokserkę. Włosy spięła w koka by nie właziły jej na twarz podczas pisania.
Gdy zawodnicy domu Lwa weszli na boisko połowa z nich pomachała energicznie w stronę trybun gdzie siedziała Hermiona w kręgu grubych książek i pergaminów. Odmachała przyjaciołom po czym wróciła do numerologii.
- Pilnujesz żeby Katie nie podrywała  twojego rudzielca? – zza pleców usłyszała kpiący dobrze jej już znany głos.
- Odwal się Malfoy. – syknęła nie zaszczycając go wzrokiem. – Mam dość patrzenia na twoją fretkowatą twarz.
- Przecież jeszcze mnie nie widzisz. – zauważył nadal się uśmiechając z drwiną.
Usiadł po jej prawej stronie spoglądając na pergamin na którym pisała.
- Czego ty ode mnie chcesz? – warknęła zniecierpliwiona, a cały dobry humor jaki dziś miała poszedł w niepamięć.
- Co zamierzasz włożyć na bal? – zapytał nagle. Spojrzała na niego nie pewnie zastanawiając się do czego zmierza.
- A co ci do tego? – warknęła i zmarszczyła brwi.
- No wiesz jako para powinniśmy mieć pasujące do siebie kreacje. – powiedział z największym spokojem.
- Ej! Nie zapędziłeś się może przypadkiem? Żadna para tylko… - tu urwała, kim oni właściwie dla siebie są? – Pamiętaj, że mnie do tego zmusiłeś.
- Ja cię zmusiłem? – popatrzył z brwiami  w górze. – Ja cię tylko namówiłem. Sama się zgodziłaś.
- Oj przestań już! Bo naprawdę nie mam ochoty na twoje żarciki. Jak widać jestem dość zajęta. – spojrzała na pergamin.
- Nie gorączkuj się tak, bo ci żyłka pęknie i jeszcze pobrudzisz mnie swoją mugolską krwią. – udawał obrzydzenie poprawiając białą koszule. Widząc, że dziewczyna zaciska pięści zapytał ponownie. – To jak się ubierasz?
- Nie wiem. Nie mam jeszcze sukienki. – odpowiedziała już spokojnie. Wiedziała, że im szybciej odpowie na jego pytania tym szybciej zejdzie jej z oczu.
- To wybierz coś zielonego. – zaproponował, a bardziej rozkazał.
- Chyba sobie kpisz! Nie zamienisz mnie w Ślizgonkę!  - nie wytrzymała.
- Ale zauważ, że bordowy nie pasuje do zielonego. A mój krawat już wisi na wieszaku więc prościej będzie, jeśli ty kupisz sobie coś zielonego niż żebym ja musiał wymieniać krawat. – jego ton był opanowany i dość przyjazny jak na niego.
- Jestem pewna, że znajdziesz jakiś inny. Po za tym nikt nie mówi, że musi być czerwony, może być złoty. – na nowo przybrała spokojnego tonu, a nawet się trochę rozluźniła.
- Nie do twarzy mi w złotym. – zamrugał teatralnie oczami.  – za to tobie w zielonym niczego sobie. – popatrzył na jej górną część garderoby. Nie wiedział, czemu zdobył się na komplement. Ale było już za późno by ugryźć się w język.
- Nie myśl sobie, że takimi bajerami mnie przekupisz. Prędzej założę szarą.
- Srebrną.  – poprawił ją. – I nie. To ma być bal z okazji wygranej! Więc musi to być jakiś żywy kolor.
- Tak właściwie to po co kombinujemy nad strojem skoro i tak mamy mieć szaty innych domów? – przypomniała sobie Hermiona.
- No ale chyba pod tym musisz coś mieć. – zrobił dziwny grymas – dość zabawny. – No chyba, że nie chcesz… - zanim uśmiechnął się kpiąco dostał podręcznikiem od numerologii w klatkę piersiową.
- Sądzę, że czerwona sukienka będzie pasowała to szat Rawenclawu.
- Owszem, ale przypomnę ci, że ty zakładasz mój mundurek.
- Że co proszę? Niby kiedy to ustaliliśmy? – jej brwi powędrowały ku górze.

- Sądziłem, że to oczywiste.  Jako moja para… balowa oczywiście. – dodał gdy usta Gryfonki zmieniły się w cienką kreskę jako oznaka złości.
- Przecież on będzie na mnie za duży. A szaty Terrego Boota będą na mnie prawie idealne. Poza tym jakoś nie widzę ciebie w moich szatach. – przeleciała wzrokiem po jego sylwetce.
- Przestań już marudzić. W moich szatach będziesz wyglądać zabawnie i o to chodzi w tym balu. Ma być wesoło. A ja sam założę drugi.
- Przecież to nie fair! Sam wpadłeś na pomysł zamieniania mundurków. Musisz mieć inne.
- Granger mówiłem ci żebyś się tak nie denerwowała. Wezmę swoje szaty i zaczaruje tylko kolory i herb. Po prostu nie zamierzam pożyczać od kogoś łachów.
- Ale to ma być herb Gryffindoru! – powiedziała groźnie.
- Przemyśle to. – uśmiechnął się promiennie. – No a co do sukienki zielona będzie w porządku.
- Założę ją tylko w tedy gdy ty będziesz mieć szatę z herbem Gryffindoru. – odpowiedziała stanowczo. Wiedziała, że z Draconem nie wygra, ale chciała na tym wyjść jak najlepiej.
- Nich ci będzie. – powiedział od niechcenia. – Ale ja wybieram sukienkę.
- Czy znów się przypadkiem nie rozpędziłeś? Przecież i tak nie będziesz chodził ze mną na balu, żeby nasze stroje musiały współpracować ze sobą. W sumie to nawet nie będziesz musiał na mnie patrzeć.
- Nikt tak nie powiedział. – zagłębił swój wzrok w jej oczach, w których tańczyły iskierki.
- Ja tak mówię. – powiedział i puściła wzrok czując, że się rumieni z niewiadomo jakich powodów.
- Jutro jest wycieczka do Hogsmeade, pójdziemy do Gladraga. – zaproponował.
- Co? Jutro nie ma żadnej wycieczki. – dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Nie? – zapytał z udawanym zaskoczeniem. – To ja ją organizuję. Jurto po śniadaniu przy jednookiej czarownicy.
- Przecież nie możemy wymknąć się z Hogwartu. Poza tym po obiedzie mamy szykować dekoracje. – przypomniała mu Hermiona, która nie lubiła łamać zasad regulaminu.
- Raczej się wyrobimy. – uśmiechnął się łobuzersko.
- A czy ja mam tu coś do powiedzenia? – zapytała z poddaniem.
- Nie zbyt. – przyznał i poszerzył uśmiech. Westchnęła.
- Coś jeszcze? – zapytała gdy Malfoy cały czas siedział na ławce.
- W sumie to tak. – odpowiedział po chwili namysłu. – Zabini… Ma do ciebie prośbę. – zaczął powoli.
- Sam do mnie nie mógł przyjść?
- Uznał, że ja mam z tobą lepszy kontakt. – zaakcentował przedostatnie słowo.
- Idiota. – burknęła przypominając sobie o jego spekulacjach na temat jej i jego najlepszego przyjaciela.
- Właśnie o to mu chodziło. Chciałby żebyś porozmawiała z wiewiórką. – powiedział dość powoli.
- Ym… Dość często z nią rozmawiam. – dziewczyna nie wiedziała o co chodzi.
- No tak. – przyznał. – Ale Diabeł chce abyś porozmawiała z nią na jego temat. – powiedział dość szybko.
- Co?! – dziewczyna parsknęła śmiechem.
- No tak. – blondyn zaśmiał się jakby nerwowo.
- O czym ja mam z nią dokładniej pogadać? – zapytała gdy ogarnęła łzy śmiechu.
- Czy by chciała iść z nim na bal. – wypowiedział to z niedowierzaniem.
- Nie sądzę żeby chciała. – Hermiona pokręciła głową.
- Ale spróbuj. Wiesz on ostatnio zrobił się dość cnotliwy. Po wojnie całkowicie mu odbiło na punkcie miłości.
- A czy on wie, że Ginny jest z Harrym?
- Dla niego to nie jest zbytni problem. – uśmiechnął się łobuzersko jakby chciał powiedzieć „Moja krew!”.
- No tak, zapomniałam, że ty i Blaise jesteście tacy przystojni, inteligentni i uroczy, że możecie mieć każdą. – zironizowała.
- A tak nie jest? – uśmiechnął się drwiąco.
- Muszę cię rozczarować i powiedzieć, że nie. 
- A chcesz się przekonać? – wyszczerzył się w taki sposób jaki Hermiona jeszcze nie widziała.
- Obejdzie się. – powiedziała ponownie czując rumieńce odwróciła się w stronę pergaminu, na którym atrament już dawno wyschnął. – Spróbuję z nią porozmawiać ale nie oczekuj cudów.
- Dzięki Granger. Uratowałaś mnie przed totalnym zgłupieniem. Ciągle o niej gada, odkąd zobaczył cię u mnie. Oszaleć można. – powiedział innym tonem. Jakby przyjaznym(?).
- Właśnie. Powiedz mu żeby zapomniał o tym wydarzeniu. – powiedziała próbując nie patrzeć na arystokratę, choć bardzo ją to korciło. Jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. Musiała przyznać, że taki Malfoy bardziej jej pasuje, niż arogancki Ślizgon jakim zazwyczaj jest. Zaskoczył ją fakt, że jej podziękował ale nie chciała mu tego wytykać w obawie, że ponownie stanie się chłodny i irytujący.
- Nie da się. Uważa, że jesteśmy parą idealną!  I, że nareszcie ktoś przełamał ten mur między Gryffindorem, a Slytherinem! – wykrzyczał naśladując Blaisa.  
Dziewczyna zaśmiała się z przedrzeźniania Zabiniego co przerwało potężny huk i potrząśnięcie trybunami. 

***

Rozdział dość, krótki ale chciałam jak najszybciej go dodać więc jest. Przepraszam za wszystkie błędy ale sprawdzałam go tylko częściowo, bo przed chwilą go skończyłam i po prostu mi się nie chciało xd. Jak będę miała czas i chęci to go poprawie ;). 
7 kom. = 8 rozdział (ale nie wiem kiedy go dodam bo ręka nadal w naprawie ;/) 

18 komentarzy:

  1. Świetnie jak zwykle xd
    No to już sobie wyobrażam minę Rona jak Hermiona wejdzie z Draco na salę - pewnie będzie bezcenna :D
    Wypad do Hogsmade powiadasz? xd
    Bardzo mi się posobaja dialogi między Draco a Miona ;) czekam na wiecej :p

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny blog :D
    życzę weny

    Nemezis

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajnie :D już nie moge się doczekac balu :p
    Uuu współczuje z ręką :c
    Czekam na next xd

    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i wyłącz weryfikację obrazkowa ;)
      Prooosze :>

      Usuń
    2. Już to zrobiłam;) przepraszam, że to tak długo trwało ale czytam komentarze najczęściej na e-mailu w telefonie i nie chciało mi się wchodzić na nim na bloggera bo nie ma mobilnej wersji, no ale końcu się za to zabrałam ;d
      ps. Ręką jest już prawie w porządku, więc jak tylko dokończę rozdział na drugim blogu (dziś powinnam to zrobić) to biorę się za rozdział tu ;)

      Usuń
  4. Fajnie :) Jedno dramione czasy dorosłe, drugie w czasach szkoły :) Widać, że masz swoje oryginalne pomysły na tę parę, co muszę szczerze pochwalić :) Dojrzały, dość dobry styl mnie osobiście przekonał i na pewno jeszcze tu wrócę :) Pozdrawiam raz jeszcze!
    Venetiia Noks.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie ;) czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, fajnie ;P
    Można prosić już o kolejny rozdział? Prosze... Jest świetne ;)) nie moge się już doczekać BLAU ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy pojawi sie nowy rozdział ? :p

    OdpowiedzUsuń
  8. zgaduje że ten huk bd Ron który przyjebał w trybuny bo zobaczył Hermione i Draco razem ? :D bd jaja ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. i gdzie ten nowy rozdział ? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mam pojęcie kiedy zostanie dodany :( mam ostatnio urwanie głowy. No i weekend przepada mi na komuniach, ale postaram się go skończyć jeszcze dziś i może dodam go jutro (przy odrobinie szczęścia).

      Usuń
  10. Elka zaczyna się niecierpliwić :c Kiedy nowy rozdział...ja tu po pięć razy dziennie wchodzę paczeć czy nie ma nowego rozdziału D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam Cię bardzo, ale mam strasznie dużo roboty, przez co pisanie opowiadania odwleka się na dalszy tor :(
      Rozdział jest zrobiony do połowy, ale postaram się go dodać do poniedziałku :)
      Pozdrawiam Bllof ;)

      Usuń
  11. Przeczytałam właśnie wszystkie rozdziały i powiem, że baaardzo mi się spodobało :) Tak więc, dodaję ten jakże motywujący komentarz. DODAWAJ NN!!! Masz bardzo fajne pomysły i styl pisania. Proszę pisz dalej, a obiecuję, że będę komentować i czytać kaaażdą notkę. Pozdrawiam i życzę weny. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na:
    dramione-something-real.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Malfoy moim bogiem!
    Mam ochotę piszczeć z radości! IIIIIIIIIIIIIIIIII!!!!!!!!!!!

    emikomidori

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeny jesteś moim BOGIEM!!! Genialnie piszesz ; ) . I przedrzeźnianie Zabiniego !!!! Super rozdział .
    ~Gin~

    OdpowiedzUsuń