Pozdrawiam anonima, który czyta mi w myślach i odgadł kto spowodował grzmot xd.
___________________________________________________________________________________
Gryfonka biegła przez błonie, a łzy ciekły jej już wyznaczoną ścieżką po policzkach.
___________________________________________________________________________________
No hej ;)
Jak obiecałam rozdział pojawił się dziś :)
Dużo się z nim męczyłam i poprawiałam co chwile, mi osobiście średnio się podoba, przynajmniej druga część :/.
8 kom = 9 rozdział
___________________________________________________________________________________
Oboje gwałtownie wstali
spoglądając na boisko.
Zawodnicy mieli zszokowane miny,
spoglądali to na Hermione i Dracona, to na inny punk na trybunach, a raczej
tego co po nich zostało w sektorze niedaleko tej dwójki.
Oni również tam spojrzeli, a na
ich twarze wkradło się takie samo zdziwienie. Na ścianie trybun wykuła się
dziura, a na jednej z podłamanych desek wisiała miotła w nie lepszym
stanie. Z otworu słychać było ciche pojękiwania.
- Ron! – krzyknęła szatynka, która
z jęków rozpoznała rudzielca.
Wystrzeliła przeskakując książki.
- Pójdę po Pomfrey! – krzyknął
Ślizgon do pleców dziewczyny. Nie bardzo wiedział co się dzieje. Dodatkowo
przytłaczały go spojrzenia reszty drużyny Gryffindoru.
Dopiero po chwili uczniowie domu
Lwa otrząsnęli się i pofrunęli ku dziurze na trybunach.
Miona nie myśląc dużo wskoczyła
otworu. Wylądowała piętro niżej. Weasley leżał z zadrapaniami na twarzy pod
kupą belek.
- Nic ci nie jest? – zapytała
zdenerwowana odkopując przyjaciela. Jednak nie odpowiedział.
W krótkim czasie zjawili się
zawodnicy. W tym czasie szatynce udało się wydostać Rona spod desek. Siedział
teraz nieprzytomny, oparty o drewnianą kolumnę.
- Co mu się stało? – zapytała
Granger.
- Chyba was zobaczył –
odpowiedziała wystraszona Ginny.
- Że co? Kogo zobaczył? –
dziewczyna spojrzała na przyjaciółkę ze zmarszczonym czołem.
- No... ciebie i Malfoya –
odpowiedziała nieśmiało.
Hermiona dopiero teraz zauważyła
zszokowane miny reszty zgromadzonych.
- Ch-chyba nie myślicie, że ja i
M-Malfoy? – rozejrzała się ponownie po drużynie. Teraz w ich oczach zobaczyła
pretensje. – C-co wy? – wydukała.
Niezręczną sytuacje przerwała
pielęgniarka, która przybyła w błyskawicznym tempie na miejsce zdarzenia. Na szczęście nie było z nią Malfoy'a.
- Co tu się stało? – zapytała
mierząc ręką temperaturę Rona.
- On zagapił się i wpadł w
ścianę – powiedział Harry omijając wzrok przyjaciółki.
- Trzeba go przenieść do skrzydła szpitalnego, niech
ktoś mi pomoże – rozkazała Pomfrey. Dwoje pałkarzy złapało rudego za ramiona
pomagając mu wstać. I po chwili już ich
nie było.
- Dobra, koniec na dziś. Nie
rozpowiadajcie o tym co tu się zdarzyło – powiedział Potter.
Gdy wszyscy się rozeszli a
została tylko ich trojka (Hermiona, Harry i Ginny), szatynka zaczęła.
- Ej, ale to naprawdę nie jest tak - powiedziała niepewnie.
- A jak? – żachnął się brunet. –
Akurat tutaj musiałaś się z nim umówić?
- Co?! Harry co ty wygadujesz?!
Sam tu przyszedł – tłumaczyła się dziewczyna.
- Przecież wiesz, że Ron go nie
cierpi! Mogłaś go wziąć gdzieś na bok!
- Harry! Czy ty się sam
słyszysz?! Serio sądzisz, że mam coś wspólnego z Malfoyem?! – do oczu Hermiony
wleciały łzy.
- No,a z kim idziesz na bal? –
zapytał zaciskając pięści. A gdy nie odpowiedziała. – Właśnie – burknął.
- Ale przecież wiesz, że
musiałam! To była umowa za odzyskanie różdżki i dobrze o tym wiesz! –
krzyknęła, a po policzku spłynęła jej łza. Nie wiedziała, że przez taką
błahostkę, może stanąć w takiej sytuacji.
- No tak, bo przecież pochwaliłaś
się już wszystkim! – warknął. – Akurat teraz musiałaś się z nim spotkać?! Nie
wiadomo czy wyzdrowieje do meczu, który mamy ze Ślizgonami. Co może jeszcze
założysz ich szalik na mecz?!
- Mówiłam ci, że się z nim nie
spotkałam tylko sam do mnie przyszedł! To nie moja wina! Nie sądziłam, że i ty
będziesz mnie osądzał o coś takiego! – tu załamał jej się głos. Wybiegła z
pokoiku spikera do którego wleciał Ron.
- Harry nie powinieneś tak na nią
naskakiwać – odezwała się nieśmiało Ginny, która przez całą kłótnie siedziała
w milczeniu.
- Przecież nie mamy nikogo na
zastępstwo! – warknął jeszcze zdenerwowany brunet. – Przepraszam – mruknął
kiedy i do niego dotarło, że przesadził.
Ruda objęła go w pasie i oparła
się na jego piersi.
- Nie mnie przepraszaj tylko ją.
Ona naprawdę nic nie czuje do Malfoya – powiedziała cicho dziewczyna.
______________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________
Gryfonka biegła przez błonie, a łzy ciekły jej już wyznaczoną ścieżką po policzkach.
- Czekaj – usłyszała zza pleców głos gdy była już blisko głównych drzwi zamku.
- Idź sobie – zaszlochała nie
odwracając się.
Draco podbiegł do dziewczyny
chwytając ją za ramie.
- Co się stało? – zapytał gdy
zobaczył w jakim jest stanie.
- Nic. Odejdź – próbowała się
wyszarpać jednak bez skutku.
- Pozwól sobie pomóc.
- Pomożesz mi jak sobie
pójdziesz – szepnęła błagalnym tonem. – Nie powinnam się zgadzać na ten bal –
spuściła głowę.
- Więc o to chodzi – pociągnął
jej brodę w górę by spojrzeć w oczy Gryfonki – Sądzą, że coś między nami jest?
– zaśmiał się ponuro.
- Tak, właśnie tak myślą! I to
wszystko twoja wina! – warknęła, a w jej oczach zabłysły iskierki gniewu. – Nie
idę z tobą na ten pieprzony bal! – wyrwała się w uścisku i powędrowała w stronę
Hogwartu. – A Ronowi powiem, że jest fajtłapom, bo nie zdołał mnie zatrzymać od
tego pomysłu! – spojrzała przez ramię na blondyna.
- Jak tam sobie chcesz… -
powiedział obojętnie Dracon trzymając w ręce w kieszeni. – Oni obrażają cię
bezpodstawnie, a ty dajesz im powody, żeby jednak mieli podstawy… - rzucił
jakby mówił o pogodzie.
- Bo mi na nich zależy, wiesz? –
odwróciła, by spojrzeć mu w oczy. – No tak skąd ty możesz to wiedzieć? Przecież
tobie nigdy na nikim nie zależało! – wrzasnęła, a końcowe słowo odbijało się
echem po Zakazanym Lesie.
- I dlatego nie kończę tak jak
ty! Szlamo – warknął. Słowa Gryfonki, bardzo go zabolały, ale nie chciał tego
okazywać.
Po policzkach Hermiony popłynął
strumień nowych łez. Odzwyczaiła się od wytykania jej mugolskie krwi jakiś czas
temu.
- No i świetnie – syknęła. - Skoro znów jestem dla ciebie szlamom, to
idę, żeby cię przypadkiem nie pobrudzić szlachetny arystokrato – głos jej
zadrżał. Odwróciła się na pięcie i po
chwili zniknęła za drzwiami Hogwartu.
On wiedział, że przesadził. Ona
wiedziała, że miał racje. Jeśli teraz zerwie kontakty z Ślizgonem, jej
przyjaciele uznają, że mieli racje i po prostu zrobiła to z wyrzutów sumienia.
Ale teraz nie mogła powiedzieć Malfoy’owi, że jednak chce z nim iść na bal.
Nadal nie chciała, a szczególnie po jego słowach.
To ona miała racje, nigdy mu na nikim nie
zależało. Nie miał też osoby dla, której on coś znaczył. No może matka, ale on
nie doceniał jej miłości, przecież gdyby go naprawdę kochała nie pozwoliła by
mu przejść przez to wszystko. Mimo
pierwszych myśli by pobiec za dziewczyną i ją przeprosić, nie zrobił tego.
Dlaczego? Bo to przecież Granger, dziewczyna, która nic dla niego nie znaczy.
Hermiona szła energicznie na
skrzydło szpitalne, gdzie leżał Ron, raz po raz wycierając łzy z policzka. Nie
były to słone krople spowodowane smutkiem, a złością. Była wściekła, że
pozwoliła Malfoy’owi, by... go polubiła.
Hermiona wiedziała, że czeka ją
teraz nieprzyjemna rozmowa z Ronem. Jeśli widział ją ze Smokiem, to może być
niebezpiecznie, szczególnie, że Weasley należy do grupy wielkich zazdrośników.
Miała jednak świadomość, że jeśli nie przyjdzie do niego od razu, sprawa
jeszcze bardziej się zagęści.
- Jak się czujesz? – zapytała
zmartwiona patrząc na rudzielca już z prawą nogą w gipsie i obandażowaną głową.
- A jak mam się czuć? - burknął. – Widziałem was!
- Co? O czym ty mówisz? – głos
lekko jej zadrżał.
- Nie udawaj głupiej. Ciebie i
Malfoy’a! – jego policzki przybrały odcień czerwieni.
- Nadal nie rozumiem. Przecież
wiesz jaka jest sytuacja. Przywlókł się tu w sprawie balu – tłumaczyła się
kręcąc złotym pierścionkiem na palcu wskazującym.
- Co, pewnie omawialiście strój?
– zadrwił z niej. Dziewczyna milczała. – Super – burknął.
- Ron! Czy ty się słyszysz?
Posądzasz mnie o coś tak paskudnego jak związek ze Ślizgonem? – Gryfonka nie wytrzymała. – A nawet jeśli by
tak było to co ty masz do tego? – jej oczy na nowo zapełniły się łzami.
- Jeśli by tak było to nie jesteś
godną Gryfonką! – wrzasnął, tak, że po całym pomieszczeniu rozniosło się echo.
Tego było za wiele. Najpierw
Draco, potem Ron. Oboje skrzywdzili ją słowem jak nigdy czynem. Wstała i
wyszła. Po prostu. Mimo iż nic nie wiązało ją ze Ślizgonem, nie miała zamiaru
się bronić się dalej bo i tak nic by to nie dało.
Szła przez korytarz i nie wiedziała
co ze sobą zrobić. W takim stanie nie chciała wchodzić do Pokoju Wspólnego, na
błoniach rozpętała się wichura, a biblioteka też nie była dobrym miejscem na
szlochanie. Do głowy wpadła jej inny pokój.
Skierowała się na piąte piętro.
Otworzyła delikatnie drzwi do łazienki prefektów – tej samej w której zgubiła
różdżkę. Od razu odkręciła trzy kurki z wodą.
Podczas kąpieli rozmyślała o
dzisiejszym dniu. Nie wiedziała co teraz będzie. Co z jej przyjaźnią z
rudowłosym i balem z blondynem. Oboje nie byli warci jej osoby. Pokazali jej to
tego dnia. Ale pomimo tego gniewu czuła coś do nich. Oczywistej jest co czuła
do Rona, ale czym darzyła Ślizgona? Na to pytanie nie znała odpowiedzi. Jednak
była pewna, że to nie była już nienawiść.
Z zamyśleń wyrwał ją dreszcz,
który był spowodowany letnią już wodą. Zza okna widać było wielki księżyc w
pełni.
Wyszła z basenu okrywając się
ręcznikiem i spojrzała na zegarek. Dochodziła 22.00. Miała dziś dyżur z Luną,
na co jej ulżyło, bo pilnowanie korytarza z Draconem nie byłoby dla niej czymś
dobrym. Pospiesznie założyła ubrania i poczłapała do lochów, bo tam znajdowało
się jej miejsce czuwania.
- Przepraszam cię Luno, ale nie
kąpałam się i nie zwróciłam uwagi na zegarek – tłumaczyła się blondynce.
- Nie ma sprawy – uśmiechnęła
się przyjaźnie, po czym wróciła do czytania Żonglera.
Cały dyżur spędziły w ciszy. Obie miały swoje
zajęcia. Luna czytała uważnie swoją lekturę, a Hermiona znów wróciła do
analizowania dzisiejszego dnia.
Postanowiła, że zajmie się tym co
wychodzi jej najlepiej czyli nauką. Co do balu to pójdzie z Malfoy’em tylko
dlatego, by uniknąć kary i upokorzenia i tylko na wejściu będzie mu towarzyszyć. Na Rona jest
oficjalnie obrażona. Z Ginny porozmawia w sprawie Zabiniego. Na Harry’ego też
jest obrażona. Całą drużynę Gryffindoru będzie ignorować. Po balu znajomość z
Malfoy’em zostanie ostatecznie zakończona.
Plan ten nie jest taki łatwy i
nie zbyt przyjemny, ale wiedziała, że inaczej być nie może.
Po końcu swojej warty dziewczyny
pożegnały się i skierowały się do swoich dormitorium. Gdy Gryfonka weszła do
swojego na łóżku znalazła szarą niedużą kopertę.
Pamiętaj o jutrzejszej wycieczce.
___________________________________________________________________________________
No hej ;)
Jak obiecałam rozdział pojawił się dziś :)
Dużo się z nim męczyłam i poprawiałam co chwile, mi osobiście średnio się podoba, przynajmniej druga część :/.
8 kom = 9 rozdział
Mi tam się rozdział podobał :) Dziękuję, że informujesz mnie o nowych notkach i jeśli możesz to rób to dalej :p Kiedy czytałam jej plan, uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. No i ta kłótnia w deszczu... <3 Świetna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny, dodawaj szybciutko nowy rozdział.
dramione-something-real.blogspot.com
bład który boli oczy- pomorzę- chyba powinno być pomoże xd
OdpowiedzUsuńrozdział świetny i nie wiem co Ci się tu nie podoba ;)
zdenerowował mnie troche Draco.. znowu przezywa ją "szlama"? oh.. no ale po balu wszystko będzie dobrze :D
już się nie mogę doczekac xd
Błysnęłam swoją pisownią -.- xdd, szybciutko poprawiam ten błąd i dziękuję za poinformowanie mnie o nim :)
UsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba ;)
Pozdrawiam Bllof.
Achhhhh... Dlaczego tak krótko :D Uwielbiam cię za tego bloga i czekam na więcej:P
OdpowiedzUsuńDzisiaj trafiłam na twojego bloga i nawet mi się spodobało.
OdpowiedzUsuńCo prawda jest podobny do wielu innych, które przeczytałam, ale mam świadomość tego, że to bardzo trudne pisać wszystko inaczej.
Tym bardziej, że jest wiele blogów o tej tematyce ;)
W każdym bądź razie cieszę się, że natrafiłam na twojego bloga ;)
I mogę obiecać, że będę wierną czytelniczką ;)
Bo jestem ciekawa, co możesz wymyślić ;)
Dziękuję za te miłe słowa. :)
UsuńZdaję sobie sprawę, że historia jest podobna do wielu, aczkolwiek mam zamiar trochę pomieszać, by rzeczywiście nie stała się plagiatem innych Dramione. ;)
Ps. Jeśli szukasz trochę bardziej oryginalnej wersji historii tej pary to zapraszam na mojego drugiego bloga -> http://dramione-pamietaj-o-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam Bllof
Bardzo fajny rozdział ;) czekam na next...
OdpowiedzUsuńAle przyjaciele.... ;/
OdpowiedzUsuńJak mogą jej nie wierzyć ;/
Ehh... czekam na następny z niecierpliwością :D
Kiedy będzie kolejny ?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;) Czekam na kolejny ;D
OdpowiedzUsuńUff.. już myślałam że odpuści i pójdzie na bal z kim innym, ulżyło mi xd
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jakie jest moje szczęście że na samym początku opowiadania nie wykorzystałaś pomysłu ze wspólnym dormitorium, wg mnie pomysł ten jest odrobinę oklepany. Bardzo ciekawie się zapowiada np. ze względu na wycieczkę po sukienkę ^_^ Czekam na next-a. Pozdrawiam i życzę weny :)
Szczerzę, to na początku przeszło mi przez głowę, żeby umieścić ich w jednym pokoju. Jednak potem uznałam, że byłoby to zbyt sztuczne i nachalne. ;)
UsuńDziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!
Bllof
wreszcie skończyłam. bardzo dobra opowieść , czekam na kolejny rozdział , uwielbiam Lunę hahaha , Pozdrawiam http://broken-heart-ff.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ;D prosze dodaj szybko kolejny :) /nela.
OdpowiedzUsuńTaka mała informacja, szablon wykonała Jill.
OdpowiedzUsuńAh... przepraszam źle spojrzałam ;x już poprawiam ;)
OdpowiedzUsuńTo żałosne, że sama sobie komentujesz posty, ale co tam...
OdpowiedzUsuńTwoje zgłoszenie jest usunięte. Polecam lekturę bardzo ciekawej zakładki a mianowicie regulaminu.
Jeśli chcesz się zgłosić do Segregatora proszę o wypełnienie zgłoszenia ponownie i umieszczenie linku na blogu!
Pozdrawiam, VA
http://posegregowane.blogspot.com/
Czekałam na pierwsze hejty, ale nie spodziewałam się, że ktoś mi zarzuci samochwał, ale co tam...
Usuńco do drugiej części komentarza to cóż, zanim raczyłyście tu się zjawić link był. Jednak gdy i moja cierpliwość się skończyła to po prostu go usunęłam.
Gdy będę miała czas to złoże ponowne zgłoszenie.
Pozdrawiam, Bllof.
ejbcfaisebilyhscbavbiscphgvb!
UsuńJestem straszliwie wściekła!
Jeśli ktoś jeszcze raz zarzuci coś takiego, mojej Drogiej Bllof, to przysięgam znajde!
A jak ja coś przysięgam, to to spełniam... Można się bać :D
Pozdrawiam, zdenerwowana do granic, M.
Dlaczego?! Dlaczego?! Dlaczego?! :O
OdpowiedzUsuńZ Ronem to mogłaby już zerwać i mieć z nim spokój, bo nawet ja osoba dość cierpliwa, nie wytrzymałabym z takim zazdrośnikiem. ;C
A Draco ma natychmiast przeprosić i już! ;d
emikomidori
Ps. Wiedziałam, że to Ron huknął w trybuny. :)