Szli przez Pokątną w dziwnej
ciszy, której oboje nie chcieli niszczyć, a przynajmniej nie wiedzieli jak.
Czarodzieje przechodzący obok
nich mieli taki sam wyraz twarzy jak pan Flume – zszokowanie zmieszane z
ciekawością i radością. Draco i Hermiona nie zwracali na to uwagi oboje
rozmyślając o różnych sprawach. Gryfonka
wymyślała w głowie kłamstewko jakie powie przyjaciołom po wróceniu do Hogwartu.
Wolała nie mówić im prawdy o wycieczce do Hogsmeade, ledwo przełknęli fakt, że
idzie z blondynem na bal. Gdyby dowiedzieli się, że to blondyn pomaga jej w
zakupie sukienki byli by jeszcze
bardziej zbulwersowani, czego dziewczyna nie chciała. Ślizgon za to wymyślał
dalszą część swojego iście smoczo-genialnego planu. Czuł, że już niedługo
dojdzie do finału, jednak musiał dopracować jeszcze parę szczegółów, by efekt
rażenia był jeszcze większy.
Po paru krokach oczy gapiów
zaczęły powoli ich nękać. Para
przeleciała wzrokiem po okolicy, a następnie po swoim towarzyszu. Po
chwili już wiedzieli co było punktem zainteresowań przechodniów. Nadal trzymali
się za ręce. Dziewczyna szybko odskoczyła
w bok, a blondyn machną energicznie ręką przyklejając ją do swojego
tułowia. Gesty te wykonali równocześnie dlatego mimowolnie na siebie spojrzeli.
- Tego nie było – powiedział
Malfoy.
- Jestem za – zgodziła się
szatynka lecz lekkie rumieńce wkradły się na jej policzki.
Chłopak posłał jej dość uprzejmy
jak na niego uśmiech po czym zapytał:
- I co z Wiewiórką?
- Z Ginny? – zaakcentowała imię
przyjaciółki, by zaznaczyć, że po to ma się imię, żeby z niego korzystać. –
Bardzo dobrze.
- Wiesz, że nie o to pytam –
rzekł trochę zirytowany odpowiedzią Gryfonki.
- Właśnie nie bardzo – drażniła
się z nim.
- Na Salazara! – jęknął patrząc w
niebiosa. – Droga panno Granger, czy twoja przyjaciółka Ginevra Weasley podjęła
już decyzje w sprawie partnera na bal? – zapytał z teatralną uprzejmością, a
imię Rudej zaznaczył jeszcze mocniej niż szatynka.
- Powiedziała, że się zastanowi –
odpowiedziała lekko rozbawiona przedstawieniem blondyna.
Po tych słowach byli już u stóp
sklepu z ubraniami Gladraga. Dziewczyna otworzyła drzwi wchodząc jako
pierwsza.
Nieduży dzwoneczek zabrzęknął nad
wejściem, a chwile potem zza zaplecza wyłoniła się sam właściciel magicznego
butiku.
Pomieszczenie było w kolorach
złota i granatu. W głównej części stało eleganckie czarne biurko przy, którym
stał właściciel sklepu z miną podobną do przechodniów z Pokątnej, a tuż koło
niego znajdował się niewielki podest. Przy drzwiach bazowały szykowne fotele i
kanapa w kolorze zieleni. Na ścianach widniały najnowsze kolekcje, a po całej
reszcie obszaru butiku przechadzały się zaczarowane manekiny zachowujące się
jak ludzie.
Miejsce te zmieniło się po wojnie
diametralnie.
- W czymś pomóc? – usłyszeli
uprzejmy głos pana Gladraga.
- Ma pan kreacje na bal? –
zapytała równie miło Hermiona.
- Na pewno się coś znajdzie –
odpowiedział radośnie, jakby byli to jego pierwsi klienci od paru miesięcy. –
Zapraszam! – wskazał na podest. – Jak dawno nie widziałem u mnie uczniów z
Hogwartu. A szczególnie was! Mam nadzieje, że niedługo odwiedzi mnie więcej
dzieciaków, bo mieszkańcy chodzą tu najczęściej w ciągu tygodnia więc weekendy
są zapełnione nudą – opowiadał.
W między czasie Gryfonka szybko i sprawnie na
niego weszła, a gdy Draco usiadł na jednym z foteli.
Właściciel sklepu wyciągną
różdżkę po czym zapytał:
- Ma pani jakieś wymagania?
- Liczę na pana gust –
odpowiedziała wiedząc, że sprawi mu tym uciechę. Nie była pewna co do nowej odmiany
przymierzania ubrań, bo nigdy się jeszcze z nią nie spotkała, jednak bardzo ją
ona intrygowała.
Sprzedawca oczekiwał tej
odpowiedzi. Od razu zrobił lekki ruch nadgarstkiem, a strój dziewczyny za
pomocą malutkich białych motylków wylatujących energicznie z czarodziejskiego
atrybutu pana Gladraga zmienił się długą turkusową suknię z grubymi
ramiączkami, dekoltem w serek i materiałowym paskiem zawiązanym wokół talii.
- I jak? – zapytał Gladrag
spoglądając na Dracona.
- Średnio – odpowiedział, gdy
nawet dziewczyna nie mogła zareagować. – Następna.
Sprzedawca zrobił to co nakazał
blondyn, a turkusowa suknia zamieniła się w elegancki kombinezon bez rękawów w
odcieniu oliwkowym.
- Tylko sukienki - oświadczył arystokrata, a strój panny
Granger przemienił się w ołówkową sukienkę z kwadratowym dekoltem i ramiączkami
pokrywającymi całe ramiona. Kończyła się w połowie uda, a kolorem tkaniny była
krwista czerwień. – Taka sobie...
- Czy mogę zobaczyć? – przerwała
mu dziewczyna lekko zdenerwowana barkiem swojego głosu w sprawie jej wyglądu.
- Jak najbardziej – oznajmił
właściciel butiku, po czym wyczarował wielkie lustro w złotej oprawie
naprzeciwko Hermiony.
- Mi się podoba – rzekła
przesuwając rękami po figurze.
- W czerwieni ci nie do twarzy –
uznał Malfoy zirytowany, że dziewczyna mu przerwała.
- Ale za to w zieleni tak… wiesz,
już to słyszałam – powiedziała.
- Mam jeszcze błękitną – wtrącił
się Gladrag. Już chciał zmienić kolor sukienki ale głos Ślizgona przerwał mu
czary.
- Następna. Przecież to ma być
coś bardziej szykownego i dziewczęcego.
- No tak dla ciebie coś
dziewczęcego to sukienka z dekoltem do brzucha – zmroziła wzrokiem blondyna.
- Mam taką! – powiedział
sprzedawca najwidoczniej nie wyczuwając sarkazmu w głosie szatynki.
- Chodzi mi o coś bardziej
nadającego się na bal, a nie do Ministerstwa Magii na spotkanie o pracę.
Następna – powtórzył.
Gdy najstarszy z towarzystwa nie
usłyszał sprzeciwu dziewczyny machną magicznym patykiem, a on zmienił ołówkową
sukienkę w fioletową. W górnej części miała luźny fason, a dolną część
dopasowaną do figury. Pod szyją znajdowała się mała stójka ozdobnie marszczona
i szal do wiązania. Plecy okrywała tylko do połowy i tak jak kombinezon nie
posiadała rękawów.
- Zdecydowanie za krótka –
powiedziała Gryfonka prawie od razu przyglądając się swojemu odbiciu.
Faktycznie sukienka nie sięgała nawet połowy uda.
- No co z tobą Granger? Ta jest
okej. Nawet nie ma dekoltu! – odparł chłopak.
- Za to ktoś skąpił materiału na
dół.
Sprzedawca trochę się zarumienił
na ten komentarz.
Po kolejnej drobnej sprzeczce, w
której to Draco odpuścił, poszukiwania trwały już spokojniej, jednak bez
skutku, bo po trzydziestu sześciu sukienkach nadal nie było widać tej
upragnionej.
Po godzinie cała trójka była już
zmęczona. Żadna z sukienek nie nadawała się na okazje balu na cześć zakończenia
wojny.
- Niech pan poczeka – przerwał
blondyn Gladragowi gdy ten miał już wyczarować kolejną sukienkę. – Czy ma pan
coś… - w tym miejscu szepną parę słów starszemu mężczyźnie na co ten się lekko
uśmiechnął. Ruszył różdżką, a przemiana nastąpiła równie szybko co
wcześniejsze.
Dziewczyna obejrzała swoje
odbicia, a jej twarz na nowo przybrała morderczej miny.
- Co to ma być?! – powiedziała
starając się nie zrzucić z siebie stroju i nie podrzeć go na strzępy.
- No co? Teraz wyglądasz jak
prawdziwa Ślizgonka! – uradował się chłopak, któremu najprawdopodobniej brak
było rozrywki.
- Dalej – syknęła dziewczyna
zaciskając pięści. Chęć zniszczenia obcisłej sukienki ze skóry węża wzrosła do
olbrzymich rozmiarów.
- Oj Granger to był tylko żart.
Złość piękności szkodzi, a moja partnerka musi jakoś wyglądać – uśmiechnął się
złośliwie po czym machną ręką do sprzedawcy na znak, aby zmienił strój
dziewczyny.
Co prawda spodziewał się większej
furii złości szatynki, ale ta malutka sprzeczka dała mu siły na kolejne
poszukiwania stroju.
I o to nareszcie nadeszła
upragniona chwila kiedy to w oczach dziewczyny błysły iskierki radości i ulgi.
Strój węża zamieniła jeżynowa
sukienka na jedno ramię sięgająca lekko przed kolona. Ramiączko było efektownie
zdobione aplikacją z błyszczących kamyczków, a talii znajdował się wiązany
pasek z satyny, pod nim suknia była rozkloszowana.
- Ta jest świetna. I ty Malfoy
nawet się nie wypowiadaj – zwróciła się do mężczyzny lekko oszołomionego
widokiem dziewczyny.
Nie mógł uwierzyć, że Hermiona
umie wyglądać jak dziewczyna. To znaczy wiedział, że nią była no i, że jest
ładna. Ale nigdy nie pokazywała swoich wdzięków. Ta metamorfoza zaskoczyła
chłopaka tak bardzo, że nie zdołał zamknąć ust z wrażenia.
- Biorę ją – oświadczyła
dziewczyna uśmiechając się radośnie do sprzedawcy, który też miał już powoli
dosyć ciągłego marudzenia dwójki.
- Oczywiście. Zapakować? –
zapytał, a w jego tonie słychać było wielką ulgę. Martwił się, że para wyjdzie
w końcu z jego sklepu z pustymi rękami.
- Tak, poproszę – powiedziała i
po chwili znów była ubrana tak jak na początku.
Podeszła do biurka pana Gladraga
wyciągając z torebki portmonetkę.
- Czekaj! Ja zapłacę – ożywił się
chłopak lecz nadal wstrząśnięty.
- Nie potrzebuje twoich pieniędzy
Malfoy – powiedziała szatynka lekko rozbawiona widokiem blondyna. Zapłaciła za
sukienkę dziękując za pomoc. – Idziesz? – zapytała arystokratę, która nadal nie
wylądował na ziemi.
- Tak, tak – odpowiedział szybko
próbując się ocknąć z transu.
Hermiona cicho zachichotała po
czym pożegnała się z właścicielem sklepu i wyszła. Chłopak uczynił to samo.
- To gdzie teraz? – zapytał gdy
szli przez Pokątną.
- Do Hogwartu. Jest już 13.48 –
powiedziała spoglądając na zegarek znajdujący się na jego prawym ramieniu.
- Przecież mamy jeszcze niecałą
godzinę do obiadu – zauważył.
- Od kiedy to chcesz ze mną
chodzić po sklepach, co? – spojrzała na chłopaka z ukosa z nadal rozbawioną
miną.
- Raczej nie chce mi się
wysłuchiwać pieprzenia Diabła. Albo gada o nas albo o Wiewiórce, oszaleć można!
- Radziłabym ci go trochę
ogarnąć, za nim ja to zrobię – powiedziała już nieco poważniej.
- Jakby Ruda poszła z nim na bal,
to by się uspokoił – oznajmił chłopak, który wrócił na ziemie wraz z rozpoczęciem
tematu o Ginny i Blaisie.
- A nie jeszcze bardziej
zwariował?
- Warto spróbować. Przynajmniej
mniej będzie opowiadał o naszej uroczej miłości – ostatnie zdanie wypowiedział
z grymasem na twarzy.
-
Przekonałeś mnie – powiedziała dziewczyna. - Postaram się z nią jeszcze
raz porozmawiać, ale jak już mówiłam ona nie jest szczególnie nim
zainteresowana.
- Nie powiedziałbym. Niby gada,
że go tak nienawidzi, ale jak się kłócą to, cała jest w malinkach.
- Czyli uważasz, że te rumieńce
złości są tak wywołane radością? Nie wydaje mi się.
- Niby czemu? Ty też takie masz
jak się ze mną kłócisz – zauważył, a złośliwy uśmieszek wkradł się na jego
twarz.
- Aha, więc sądzisz, że jestem w
tobie zakochana? Na pewno! – zironizowała.
- No, a nie? O nawet teraz ci
wyskakują! – zauważył czerwone plamki na policzkach Gryfonki, których nie
potrafiła zakryć.
- Idź do diabła Malfoy – syknęła
odwracając głowę.
- Zabini pewnie teraz obmyśla
plan pod tytułem „Jak ukraść serce/majtki Weasley’ównej” lepiej mu nie przeszkadzać.
- Na Merlina ale ty jesteś tępy!
– westchnęła dziewczyna nie kryjąc irytacji.
Dotarli do Miodowego Królestwa
więc skończyli dyskusję.
Na szczęście dwójki uczniów w sklepie był taki
tłok, że nikt nie zwrócił uwagi na ich postacie. Przekradli się na zaplecze i
sprawnie weszli do tunelu prowadzącego do czarodziejskiej szkoły.
Podróż do Hogwartu wyglądała
podobnie jak wcześniej. Dziewczyna co chwila potykała się o korzenie, a Draco
czuł nowe guzy od sufitu.
- Mówię ci, następnym razem
wybieramy inną drogę – powiedziała gdy znów usłużył jej swoim ramieniem.
- Następnym razem? – złapał ją za
słówko.
- Mówię na wszelki wypadek –
usprawiedliwiła się szybko.
- Znów się rumienisz – powiedział
blondyn, choć nie mógł dostrzec tego w świetle różdżki.
- Spadaj Malfoy – psyknęła
przyspieszając nieco kroku, czym udowodniła, że miał racje.
- Nie moja wina, że jestem taki
przystojny.
- No jasne – burknęła. – Serio
dziwie się czemu te wszystkie dziewczyny tak cię wielbiły.
- Raczej wielbią – poprawił ją.
- Nie byłabym tego taka pewna –
rzekła pewna siebie. – Jak sądzisz, która z dziewczyn chciałaby mieć „złego”
chłopaka?
- No chyba każda – odpowiedział
równie śmiało co dziewczyna.
- Błąd. Po wojnie realia się
zmieniły, Malfoy.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Że teraz takie zadufane w
sobie, chamskie i wredne dupki jak ty nie mają szans u normalnych dziewczyn.
- A niby skąd ty to wszystko
wiesz, szlamciu? – wyzwiskiem podbudował sobie już nadszarpnięte przez Gryfonkę
ego.
- Bo jestem jedną z nich – odpowiedziała
dumnie. – Poza tym znam dziewczyny z innych domów i wiesz co ciekawego
mówią? – tu machnęła ręką by się
schylił. – Ten twój Mroczny Znak nie jest za grosz seksowny – wyszeptała mu do
ucha.
Wewnątrz chłopaka coś wybuchło.
Przywarł dziewczynę do kamiennej ściany patrząc w jej zaszokowane oczy.
- Nigdy nie żartuj z Mrocznego
Znaku – wycedził przez zęby.
Wszystko się w nim gotowało, co
dziewczyna spostrzegła od razu. Zdziwiła ją jego reakcja. Oczekiwała różnych
odzewów ale nie tego, że rzuci się na nią ze wzrokiem mordercy.
- Przepraszam – starała się, by
głos jej nie zadrżał. – To tylko znak.
- Tylko ZNAK?! Serio? To może
chcesz taki mieć, co? – warknął.
- N-nie – bąknęła. – Malfoy
uspokój się. Przecież go już nie ma, teraz to tylko tatuaż –próbowała ostudzić
emocje blondyna.
- Tak, ale ten tatuaż cały czas
przypomina mi czym byłem – syknął nie rozluźniając uścisku.
- Wiesz ja też mam znamię! Tylko,
że ono przypomina mi to kim zawsze będę. Szlamą. Sam mówiłeś, że ty mogłeś to
przerwać, a ja zawsze nią będę, więc nie użalaj się nad sobą tylko przyzwyczaj
się do tego! – zirytowała się zachowaniem Smoka.
Po tych słowach odsunął się od
dziewczyny dogłębnie myśląc nad wypowiedzią dziewczyny. Miała racje. Nie
powinien się tak przejmować, szczególnie, że Gryfonka nie miała lżej. Przez pół
życia wypominał jej status krwi, choć była bardziej utalentowana niż nie jedna
czarodziejka czystej krwi, co lepsze ona była lepsza od niego! Jednak wcześniej
tego nie widział. Dostrzegał w niej tylko kujonice nie wartą zobaczenia
magicznego świata. Dlaczego? Bo jej zazdrościł. Jest od niego lepsza, chodź z
magią nie miała styczności do jedenastego roku życia. W tym momencie wzbudził w
nim szacunek i to, że była mugolką przestało mieć znaczenie. Zaczął dostrzegać
w niej czarodziejkę tymi właśnie słowami, umiała go pocieszyć tracąc przez to
na swoim ego. Fakt, że ową bliznę
dziewczyny wykonała jego ciotka przyprawił go o poczucie winy, którego nigdy
nie czuł.
- Poniosło mnie – powiedział
odwracając wzrok od płytko oddychającej dziewczyny.
- Trochę tak – przyznała z bladym
uśmiechem, którego blondyn nie zobaczył.
- Chodźmy – rozkazał ruszając w
głąb tunelu.
Zegar
zawieszony na ścianie w dormitorium dziewczyn ogłaszał godzinę 12.00
pohukiwaniem śnieżnej sowy.
Rudowłosa dziewczyna niechętnie
otworzyła powieki odkrywając przy tym czekoladowe oczy. Rozejrzała się po
pokoju w poszukiwaniu czegoś go picia. Jednak zamiast upragnionej szklanki wody
napotkała Lavender piłującą energetycznie paznokcie na łóżku naprzeciwko.
- Nareszcie wstałaś – przywitała
się z Rudą. – Przyniosłam ci tosty ze śniadania, pewnie już ostygły.
- A woda? – zapytała zachrypnięta
Gryfonka.
- Na stoliku masz sok dyniowy –
wskazała pilniczkiem szafkę nocną.
Panna Weasley chwyciła
energicznie szklankę i wypił płyn za jednym razem.
- Dzięki – powiedziała znacznie
ożywiona.
- Nie ma za co – odpowiedziała
wracając do poprzedniego zajęcia. – Wczoraj późno wróciłaś.
- Byłam u Miony. No wiesz, ten
cały wypadek Rona trochę ją wstrząsnął – powiedziała opierając się o oparcie
łóżka, po czym położyła na kolana srebrną tacę ze śniadaniem, która wcześniej
również znajdowała się na stoliku przy łóżku Gryfonki.
- Właśnie, jak on się czuje? –
zapytała Lavender.
- Jak byłam u niego wczoraj to
dobrze. Po obiedzie go odwiedzę.
- Słyszałam, że chciał popełnić
samobójstwo, bo widział jak Granger całuje się z Malfoyem.
- Co? – Ruda wytrzeszczyła oczy
na koleżankę. – Kto ci tak powiedział?
- Wszyscy tak mówią, na
śniadaniu, aż huczało o tym – powiedziała z lekką satysfakcją.
- Świetnie – burknęła wyplątując
się z kołdry.
Podeszła do swojego kufra
wyjmując z niego bawełniany top w kolorze niebieskiego indygo, ciemne dżinsy,
zielony rozciągnięty sweterek z guzikami oraz bieliznę. Skierowała swoje kroki
do łazienki dziewcząt i po chwili była już powrotem przebrana i uczesana w
kitkę.
- Gdzie idziesz? – zapytała
szatynka.
- Do Harry’ego – odpowiedziała
biorąc tosta w rękę, następnie wyszła.
W pokoju wspólnym siedziało parę osób. Ginny pomyślała, że
większość siedzi na błoniach sugerując się dobrą pogodą.
- Cześć – przywitała się ze
znajomymi, po czym podeszła do kanapy, na której siedział jej chłopak.
- Hej Ginny – odpowiedział brunet
całując dziewczynę lekko w usta.
- Co się działo na śniadaniu? –
zapytała od razu.
- A co miało się dziać? Działo
się to co zawsze, jedzenie, poczta, ploteczki…
- Jakie ploteczki? – zapytała
trochę zaniepokojona .
- Em… Nie wiem, nie słuchałem,
Gin coś nie tak? - popatrzył niepewnie
na dziewczynę.
- Brown mówiła, że Ron chciał się
zabić, bo Miona obściskiwała się z Fretką.
- Że co? – zapytał z nie
dowierzeniem Wybraniec.
- Gadała, że na śniadaniu wszyscy
o tym gadali.
- Nie wiem, może. Wiesz miałem
ważniejsze sprawy niż słuchanie tych bzdur. Znalazłem nam obrońcę! – ucieszył
się.
- Harry ty nic nie rozumiesz,
przecież jak Herm usłyszy te ploty to się załamie. Wczoraj z nią rozmawiałam i
średnio wyglądała.
- Ja też z nią rozmawiałem i
wiesz kiedy? Na śniadaniu! Pogadaliśmy i wszystko jest okej. Nie masz co się
martwić Gin – uśmiechnął się do Rudej. – Ale porozmawiam z drużyną. Mówiłem im,
żeby trzymali język za zębami.
- Dziękuje Harry – mówiąc to
przytuliła się do ukochanego. – Właśnie,
mam sprawę.
- Tak? – zapytał.
- Z kim masz zamiar iść na bal?
- Nie zastanawiałem się jeszcze.
To znaczy chciałem iść w układ z Luną i Terrym tak jak chciała Hermiona i Ron,
ale wole nie ryzykować, bo jeszcze znów zostaniemy bez obrońcy.
- Co?
- Neville jest naszym nowym
obrońcą – wytłumaczył, na co dziewczyna wytrzeszczyła oczy. – Jako jedyny się
zgodził, nie martw się jeszcze go wyszkolimy.
- No ale co on ma wspólnego z
Luną i Terrym? – nadal nie rozumiała toku myślenia swojego chłopaka.
- Przecież Neville kocha się w
Lunie. Jakbym ją zaprosił na bal to obraziłby się na śmierć! A tego nie chcemy.
- Racja, więc masz jakieś
propozycje? – zapytała dziewczyna.
- Nie bardzo. Z tego co słyszałem
to większość osób już ma pary. Jak tak dalej będzie to w ogóle nie pójdziemy na
bal.
- A Ślizgoni? – zapytała nagle
dziewczyna zadziwiając samą siebie.
- Co? Chyba nie myślisz, że
zaproszę jakąś Ślizgonkę.
- No ale popatrz – zagłębiła się
w jego zielonych tęczówkach. – Jeśli to ma być bal łączący domy, to czemu nie?
Rozmowy, które Ginevra odbyła z
Mioną na w pewnym sensie zachęciły ją do poznania bliżej Ślizgonów. Zawsze była
osobą tolerancyjną więc nie przeszkadzało jej kto był z jakiego domu tak samo
twierdziła o statusie krwi.
- Nie bądź głupia Ginny, Ślizgoni
są popieprzeni – powiedział łagodnie brunet. – Przecież wiesz, że Gryffindor
nigdy nie będzie lubił Slytherinu i z wzajemnością.
- A chcesz się przekonać? – głos
Rudej nagle stał się bardziej ostry. – Pokaże ci, że umiem dogadać się z nimi
tak samo jak z Puchonami czy Krukonami! – wstała i wyszła przez dziurę w
obrazie na korytarz.
W porywach zdenerwowania
skierowała swoje kroki do lochów. Nie miała pomysłu co zrobi dalej. Ale mimo to
nie zmieniła swoich planów. Szła szybko z ognikami złości w oczach. Czemu tak
bardzo zdenerwowała? Właśnie, czemu? Może zirytowała ją postawa Harry’ego, taki
wielki z niego bohater, a nawet nie umie porozmawiać z innymi rówieśnikami
różniącymi się z nim tylko domem w Hogwarcie. Tak to, to wywołało w niej taką
złość.
Energicznym marszem zbiegała po
schodach. W szybkim czasie przebyła drogę między wieżą Gryffindoru, a salą
wejściową. Skręciła w zakręt prowadzący do lochów gdy naprzeciw wyłoniła się
umięśniona sylwetka czarnoskórego czarodzieja. Brunet wyszedł tak gwałtownie,
że dziewczyna nie zdążyła zareagować gdy odbiła się od torsu chłopaka i upadła
na podłogę.
- Ej! Wiewióra, uważaj! –
krzyknął.
- Co? Przepraszam – powiedziała
roztargniona. Nie zauważyła nawet kto ją stratował. Wstała otrzepując spodnie z
kurzu, po czym wyminęła chłopaka.
W tedy dotarło do niej z kim
przed chwilą miała starcie, a do głowy wpadł jej pomysł.
- Zabini! – zawołała chłopaka.
Brunet odwrócił się patrząc na
dziewczynę podniesioną lewą brwią.
- Hm?
- Zgadzam się – powiedziała z
lekkim uśmiechem.
- Na co? – prawa brew doskoczyła
drugiej.
- Pójdę z tobą na bal.
- Łoł, łoł, łoł, o czym ty do
mnie mówisz? – czarnoskóry popatrzył na nią jak na wariatkę.
- No… Miona mówiła… - powiedziała
nieśmiało, ale brunet jej przerwał .
- A to skurwysyn – mruknął.
- Ej! To moja przyjaciółka!
- Nie mówię o Granger tylko o
Smoku – wyjaśnił.
- Nie bardzo rozumiem –
dziewczyna jeszcze bardziej się zmieszała. Na jej policzkach pojawiły się
czerwone rumieńce, a sama czuła się jak idiotka.
- Choć to ci wyjaśnię –
powiedział zmieniając kierunek swoich
kroków.
Dziewczyna posłuchała chłopaka i
ruszyła wraz z nim w głąb lochów. Przez drogę do pokoju wspólnego Slytherinu
Blaise co chwile klną pod nosem na swojego przyjaciela i na jego „zrytą banie”.
- Szatański plan – powiedział Brunek gdy stali przed wejściem do domu
Ślizgonów. Obraz natychmiast ustąpił pokazując wnętrze pokoju wspólnego.
W pomieszczeniu nie było żadnego
z uczniów co pasowało parze, która mogła swobodnie usiąść na kanapie nie
słysząc kąśliwych uwag, ani nie wygodnych pytań.
- Więc? – zaczęła już pewniej
Ginny, którą wystrój komnaty należącej do domu Węża trochę przytłaczał.
- Mój drogi przyjaciel postanowił
zabawić się w swatkę – wyjaśnił.
Nie trzeba było długo czekać, aż
Gin zrozumie słowa Zabiniego. Poczuła się jeszcze bardziej wykiwana.
- Już tylko znajdę tą obrzydliwą
fretkę – fuknęła ze złości mrużąc oczy.
- Nieźle to wymyślił. Moja krew!
– powiedział dumnie odsłaniając wszystkie białe zęby.
- Serio? – popatrzyła na Blaise z
politowaniem. – On robi z ciebie totalnego idiotę, a ty bijesz mu za to brawo?
Harry miał racje jesteście popieprzeni.
- Nie, że coś – spojrzał na nią
lekko urażony jej wypowiedzią. - ale ty
też udowodniłaś, że w twojej główce nie dzieje się za dobrze skoro uznałaś, że
chciałbym iść z tobą na bal.
- Świetnie – wycedziła przez
zęby. – Więc jeśli już oboje wiemy iż jesteśmy głupi to sobie pójdę – po tych
słowach wstała z kanapy i ruszyła do dziury w obrazie.
- Czekaj, czekaj! - przerwał jej brunet. – A co z zemstą?
- Z jaką zemstą? – zmarszczyła
brwi parząc na chłopaka ze zdziwieniem.
- Dałaś się im upokorzyć i nie
chcesz się zemścić? – zapytał równie zdziwionym głosem.
- Jakim im? Chyba nie sądzisz, że
Hermiona brała w tym udział.
- No, a niby czemu nie?
- Bo ją znam! Nigdy by tego nie
zrobiła – broniła przyjaciółki.
- A skąd ta pewność? – zapytał
tajemniczo.
Właśnie, jaką miała pewność, że
Miona nie szukała wrażeń? Z jednej strony było to nierealne, jednak z drugiej…
Nie! Nie ma żadnej drugiej strony. To nie w guście Gryfonki.
- Bo to Hermiona! Strzeże
własnych zasad i nie sądzę, żeby je nagle złamała.
- A czy w jej zasadach jest punkt
o Ślizgonach? Może ich unikanie lub w ogóle się z nimi niezadawanie? Cóż słabo
jej to poszło skoro idzie ze Smokiem na bal – powiedział obojętnym tonem.
Tu dziewczyna zamilkła dokładnie
przemyślając swój plan.
- Nie chcę się na niej zemścić
nawet jak maczała w tym palce w co wątpię – powiedziała inteligentnie. – Ale z
Malfoyem z chęcią się policzę. Więc jaki jest plan?
____________________________________________________________________
No cóż miał być wczoraj, ale ja jak przystało na mądrą dziewczynę nie zapisałam dwóch ostatnich stron + "ulepszeń".
W sumie jest to rozdział, który najbardziej mi się podoba jak na razie w tym opowiadaniu i mam nadzieje, że wam też przypadnie do gustu ;)
Wiem, że jesteście na mnie źli, że tak długo na niego czekaliście, ale walczyłam z nim przez ten cały czas i dopiero wczoraj miałam "dzień weny" w którym to napisałam większość tekstu.
Kolejny nie mam pojęcia kiedy, ale marne szanse, że pojawi się on w tym tygodniu.
Bądźcie wyrozumiali i nie bijcie (dotyczy się również błędów) ;)
Błedów nigdzie nie widze :o Nie mogę ich zresztą widzieć xd
OdpowiedzUsuńŁiiiiii, tyyyyyle czekałam na ten rozdział, i jest! :D
Booski ♥
Hihihi, zemsta? :D Już współczuję Malfoy'owi xd
No no, fajnie było na tych zakupach xd
I tyle, kochana :D
Więc, kiedy nowy ?
Świetne to Twoje opowiadanie ;]Hmmm.... zaemta może być słodka xDD
OdpowiedzUsuńCiekawe co to będzie? nie mogę sie doczekać ;]
No i oczywiście bal. Na niego czekam najbardziej ;]
To przymierzanie sukienek było świetne !!
czekam na kolejny rozdział i życze weny ;)
~Anka
Bosze zakochałam się *.*
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. Przeczytała i czekam na więcej z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.
http://wbrewwszystkim.blogspot.com/
Kiedy nowy rozdział? :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dopiero teraz znalazłam tego bloga i nie byłam z nim od początku. Ale nic straconego przeczytałam wszystko jednym tchem i mnie zaczarowałaś mnie. Jestem ciekawa balu. Czekam na więcej i liczę na kolejne wątki Ginny&Blaise .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny:)
Persefona
Nominowałam Cię do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńWięcej dowiesz się na http://dramionezakladomilosc.blogspot.com/2013/06/liebster-award.html
dziękuje Ci bardzo ;) ale notkę o Liebster Award dodam po rozdziale 10 ;)
Usuń*.* jaki zajebiszczy blog, a ten rozdzial CUDO pisz szybciutko nastepny rozdzial :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://rose-breavic-draco-malfoy-love.blogspot.com
Nominowałam Cię do Liebster Award! :D
OdpowiedzUsuńWięcej dowiesz się na moim blogu: droga-do-milosci.blogspot.com/ ;)
Pozdrawiam M.
dzieena <3 ;p
UsuńKiedy nowy rozdział? :D
OdpowiedzUsuńSzczerze? To nie wiem ;( od poniedziałku byłam na mistrzostwach i wróciłam dopiero wczoraj. Mam połowę rozdziału ale jutro znów wyjeżdżam i nie wiem czy się dziś wyrobie ;/ w każdym razie będę się bardzo starać by dodać go dziś lub jutro ;)
UsuńBllof
Dobry rozdział chociaż jak dla mnie za krótki. Mam nadzieję , że nowy pojawi się już niebawem i zemsta będzie wielka i okrutna ;>
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam Cię do mnie na nowy rozdział i proszę abyś informowała mnie o nowych rozdziałach. Pozdrawiam i życzę weny :)
http://broken-heart-ff.blogspot.com/
Kiedy dodasz nn??? Czekamy niecierpliwie:)
OdpowiedzUsuńEj, ale mogłbyś/aś kontynuować :/
OdpowiedzUsuńJestem na kolonii i nie mam tu dostępu do komputera. Wracam 9 i postaram się szybko nadrobić to opóźnienie.
UsuńBllof
Hej ciekawy blog. Serdecznie zapraszam do mnie !
OdpowiedzUsuńdzięki wielkie ;)
OdpowiedzUsuńAA!
OdpowiedzUsuńAkcja Draco z Hermioną w tunelu! <3
Nie mam słów, jak zawsze cudnie! :D
emikomidori