Hej ;) Rozdział bardzo szybko dodany, bo po prostu napawam wenom ;) dlatego korzystam z tego i pisze jak najwięcej. Choć ten rozdział jest dość nudny to następny obiecuję, że będzie o wiele ciekawszy ;)
***
Draco wyszedł szybko z gabinetu dyrektorki i podążył prosto
do dormitorium. Trzasną drzwiami. Nie miał zamiaru, ani iść na kolacje, nie
zamierzał również oprowadzać dzieciaków po szkole miał ich gdzieś. Nie chciał
przebywać ze szlamą tyle czasu i nie dlatego, że jej nienawidził za jej
pochodzenie, chociaż to też go bardzo urażało, najbardziej obawiał się reakcji
ojca, jeszcze pomyśli, że będzie chciał się z nią zaprzyjaźnić? W tedy czekała
by go długa rozmowa na temat kim są i jak naraża ich nazwisko na pośmiewisko.
Sam brzydził się mugolów, ale jego ojciec miał do nich jeszcze większą urazę.
- Co
ty? Nie byłeś na kolacji? – drzwi pokoju się otworzyły, a za nich wyjrzał
dyskretnie Blaise.
- Nie,
nie mam ochoty. – powiedział złowrogo blondyn. Zabini od razu rozpoznał ten
ton.
- Co
jest?
- Eh…
nie ważne. – odparł Draco i machnął ręką po czym otworzył swój kufer, w którym
trzymał dwie butelki ognistej, wyciągną jedną z nich i nalał sobie. Po czym
spojrzał na ciemnowłosego i mu też nalał whisky. – kiedy robimy pierwszy
trening? Trzeba szybko zorganizować drużyne. – zmienił temat.
- Hm…
ja bym wystartował już tydzień nie możemy czekać, słyszałem, że Potter też chce
już wbijać na boisko.
- Nie
ma takiej opcji. – powiedział Malfoy i popił te słowa ognistą.
Miona
weszła do wspólnego pokoju Gryfonów było tam mnóstwo dzieciaków oglądających
każdy centymetr pokoju.
- Nie
udało ci się jej namówić? – zapytał Ron otulając ją delikatnie ramieniem.
- Nie.
Ciągle się upiera przy Malfoy’u. Co to dla niej za różnica z kim będę miała
dyżury.
-
Wredna kociara. – burkną Ron. – Chcesz odpocząć? Ja ich oprowadzę. – uśmiechną
się lekko, a ona pokiwała głową i odwróciła się w stronę prywatnego
dormitorium. Irytował ją fakt, że teraz będzie musiała wysłuchiwać dwa razy
więcej wyzwisk z ust platynowego blondyna. To przekraczało jej możliwości. Od
czasu pokonania Voldemorta stała się jeszcze bardziej pewna siebie, nawet
ubierać zaczęło się bardziej dziewczęco (ale bez przesady, to przecież Hermiona
Granger!), aczkolwiek każde jego wyzwisko od szlam, kundli i niewartych podrób
czarodziei bolało ją tak samo mocno, ale teraz umiała to przynajmniej ukryć.
Położyła się na łóżko i wpatrywała w sufit, myślała jak sprawnie wywinąć się z
towarzystwa Dracona, ale nic jej nie przychodziło do głowy. Oczywiście mogła
zrezygnować z odznaki prefekta naczelnego ale w tedy było by gorzej, przegrała
by z nim, pokazała, że jest tchórzem, a przecież Gryfonii nie są tchórzami.
Następnego
dnia Hermiona obudziła się bardzo wcześnie, ledwo świt, gdy wstała przeciągając
się. Wiedziała, że już nie zaśnie.
Rozejrzała się po błoniach przez okno, choć był początek września pogoda
nie była ładna.
Dziewczyna
wstała i podążyła do kufra, którego wczoraj nie zdążyła rozpakować. Wyjęła z
niego beżowy sweterek, czarne jeansy i bieliznę po czym odwróciła się w
kierunku łazienki. Gdy wyszła z niej upinała jeszcze luźnego koka.
Do
śniadania zostały jeszcze dwie godziny, a dziewczyna nudziła się
niemiłosiernie. Przeczytała już wszystkie pierwsze i drugie tematy dzisiejszych
lekcji. Chciała błysnąć na zajęciach jak to miała w zwyczaju. Ten cel chciała
szczególnie osiągnąć na lekcji eliksirów, które prowadzi pan Slughom, lekcje te
Gryfonii mieli ze Ślizgonami z czego oba domy nie były zadowolone. Hermiona
zauważyła, że większość zajęć mieli właśnie z domem węża, wyglądało to tak
jakby profesor McGonagall specjalnie
chciała pojednać te domy. Jednak wszyscy wiedzieli, że to nie możliwe.
Draco
wstał dziś późno, do Wielkiej Sali wleciał jako ostatni uczeń, niektórzy nawet
kończyli już swoje posiłki.
Kątem
oka zauważył reakcje Granger. Prychnęła. Jakby chciała powiedzieć „jak prefekt
naczelny może się spóźniać?!” pokręcił tylko głową i zasiadł na swoim dawnym
miejscu koła Blaisa.
- Czemu
mnie nie obudziłeś? – zapytał z nutą złości Zabiniego.
-
Przecież masz prywatne dormitorium naczelniku! Jak ktoś taki jak ja nic nie
warty kapitan twojej drużyny i najlepszy przyjaciel mógłbym znać do niego
hasło. – ironizował czarnoskóry czarodziej.
-
Wczoraj byłem zmęczony zapomniałem ci dać hasło. – tłumaczył obojętnie Malfoy.
-
Zarezerwowałem już boisko na piątek. – zmienił temat.
-
Geniusz. – prychną blondyn wgryzając się w kanapkę.
Lekcje
minęły z zawrotnym czasie, głównie dlatego, że większość nauczycieli witało
uczniów po wakacyjnej przerwie długim przemówieniem. Tylko profesor Mouch
przeszła szybko do tematu lekcji. Mugoloznawstwo Ślizgonii dzielili z
Gryfonami. Slytherin miał nowy powód do kpin z Gryfindoru, gdyż nową opiekunką
domu o czerwono- żółtych barwach jest pani Dakota Mouch.
- No
Gryfindor ma w końcu opiekunkę swojego pokroju! – kpił Goyle, przez co stracił
pięć punktów już pierwszego dnia szkoły. Inni nauczyciele olewali przekąsy
uczniów ale nauczycielka mugoloznawstwa
nie dawała pozwalać uczniom na takie zagrywki i już po pierwszej lekcji
została okrzyknięta zastępcą Snepa.
-
Idioci! Przecież w ich domu też jest mnóstwo szlam! – oburzył się Ron. – To
znaczy czarodziejów nieczystej krwi. – szybko dodał widząc minę Hermiony.
- Daj
spokój, nie ma się czym przejmować. Przecież i tak zostali ukarani, sprawa
zamknięta. – powiedziała inteligentnie Herm.
- Chyba
nie dla nich przez cały rok będą nas pytać „nauczyliście się już na swoją
historię?” – cytował Ron, wyszli z klasy, a ich uwagę przykuła karteczka na
wielkiej tablicy ogłoszeń, która powstała w czasie remontu.
Dzisiaj po kolacji prefekci są
proszeni do gabinetu profesor M. McGonagall. Obecność obowiązkowa.
Dyrektor.
McGonagall
- Co my znów zrobiliśmy?
– zapytał z rozpaczą Ron.
- Może
chce zrobić jakieś spotkanie. Coś w stylu zebranie samorządu. – podpowiedział
Harry.
- Eh…
Oby znów nie wymyśliła jakichś pomysłów by pojednać domy.
-
Przecież każdy się zgodzi, że nie da się tego dokonać. Przecież ci którzy
rozmawiają ze Ślizgonami od razu tracą szacunek w Gryfindorze i na odwrót. To
jedyna sprawa w której nasze domy się zgadzają. – dopowiedziała Hermiona gdy
szli do klasy w od astronomii, która była na jednej z wierz.
Turz po
kolacji prefekci znaleźli się w
gabinecie nowej dyrektorki.
-
Usiądźcie. – oznajmiła pokazując na kanapę i fotele. – zwołałam was gdyż
postanowiłam, że czasem przydadzą się na takie spotkania samorządu. – przy tych
słowach Miona i Ron spojrzeli na siebie pamiętając uwagę Harrego. - a więc – ciągnęła – zauważyłam, że atmosfera
w Hogwarcie jest napięta dlatego pomyślałam by ją rozluźnić.
-
Pomysłowo. – zakpił Draco, który nie był zadowolony, że musi siedzieć teraz na
jakimś pseudo zebraniu. Zastanawiał się po co w ogóle jest prefektem skoro go
to nie jarało i nudziło. A no tak! Przecież nie mógł pokazać szatynowej
gryfonce, że jest od niej gorszy.
Dyrektorka
zmroziła do wzrokiem. – Zastanawiałam się na tym i pomyślałam o balu. – wszyscy
bardziej otworzyli oczy i wyprostowali się by bardziej nasłuchać, no oprócz
arystokraty. – Balu z okazji rozpoczęcia szkoły i wygrania wojny z Lordem
Voldemortem.
- W
sumie to nie jest taki głupi pomysł. Bal mógłby się odbyć w Wielkiej Sali
prefekci wszystko udekorują! – zaangażowała się Hermiona. – O! i wszyscy niech
przyjdą elegancko ubrani tak jak na balu Bożonarodzeniowym!
- Nie
podniecaj się tak Granger i tak twój rudzielec nie wpadnie nawet na to by cię
zaprosić. – kpił Malfoy. Na co Herm trochę zgasła. A Ron zacisną pięści ale nie
odezwał się słowem.
- To
świetny pomysł Granger! Za twoje zaangażowanie Gryfindor dostaje pięć punktów.
– Gryfonii znów się rozpromienili. Za to reszta prefektów jęknęła z oburzenia.
– Pomagajcie w organizowaniu balu, a też będziecie nagrodzeni. – odpowiedziała
miło Mcgonagall. – jutro sami się zwołajcie i omówcie przyjęcie. Ja będę
musiała wyjechać do Ministerstwa Magii. A teraz możecie już się rozejść. –
oznajmiła nie dając im dojść do słowa.
Spotkanie
zostało zorganizowane przez Hermione w Pokoju Życzeń o 21.00 gdyż wcześniej
prefekci musieli pilnować korytarzy.
- No
dobrze więc tak, na początek trzeba ustalić datę naszego balu. – oznajmiła
Hermiona spoglądając na pergamin, na którym miała wypisane wszystkie rzeczy
dotyczące przyjęcia.
-
Najszybszym terminem będzie październik. – podpowiedziała Luna siedząca na
kancie fotela koło Terrego Boota – jej chłopakiem.
- Ale w
tym miesiącu ćwiczymy do meczy! Nie
będziemy mieli czasu na treningi. – oburzył się Ron.
- I tak
z nami przegracie. Nawet jeśli zaczęlibyście trenować od piątku. – uśmiechną
się kpiąco Malfoy, który znów nie miał ochoty bawienia się w samorząd szkolny.
- Bal
będzie przed pierwszym meczem Hufflepuff i Ravelclaw. Prefekci tych drużyn nie są w drużynie
dlatego nie będą mieli nic przeciwko. – spojrzała na Lunę i Terrego na co
pokiwali głową. – więc tak, kolejną sprawą jest wystrój panujący na balu.
Jakieś propozycje? – Miona rozejrzała się po pokoju.
- O!
Niech cała sala będzie w barwach Slytherinu! – powiedziała Pensy, chyba nawet
nie powiedziała tego z przekąsem ale reszta prefektów zabrała ją na ziemie
poirytowanym wzrokiem.
- Może
niech wystrój będzie w odcieniach wszystkich domów, jako znak pojednania. A
uczniowie będą musieli zapraszać osoby z innych domów, jako znak pokoju. –
wymyśliła Luna swoim cichym głosem. Prefekci Slytherinu prychnęli ze śmiechem.
-
Bawisz się w McGonagall i próbujesz wszystkich zjednoczyć? – zapytał
rozśmieszony Draco.
- Ale
to nie jest taki głupi pomysł! – wstawiła się Herm za Lovegood.
-
Miona! – jęknął Ron, bo dobrze wiedział, że w tym wypadku jego przyjaciółka nie
będzie mogła. Co gorsza będzie musiała iść z jakimś innym typem by dostać się
na imprezę.
-Boisz
się, że twoja królowa szlam będzie musiała iść z kimś innym? O to się nie
musisz martwić. – kpił prefekt naczelny na co rudy zaczerwienił się zaciskając
pięści.
- Odwal
się od niej! – krzyknął Weasley wstając. Hermiona zmroziła go wzrokiem.
- Daj
spokój. Nie warto. – powiedziała cicho łapiąc o za rękę, Choć samą ją zraniła
wypowiedź Ślizgona to chciała zachować spokój. Ron machnął ręką, którą trzymała
Granger i usiadł lecz nadal był zły.
Malfoy dobrze się bawił miał jeszcze więcej
okazji by psuć innym psychikę. Przynajmniej to miał na pocieszenie by przetrwać
cały ten rok.
- No dobrze to wystrój mamy już
zorganizowany. Jednak trzeba będzie porozwieszać wszystkie flagi i herby.
Oprócz tego wstążki czerwono, niebiesko, zielono, żółte. O! I przydała by się
wielka flaga z połączonymi wszystkimi czterema herbami. – ciągnęła Hermiona
zakreślając coś na pergaminie. – Ernie jesteś odpowiedzialny za muzykę. –
spojrzała na Macmillana. Pokiwał głową, a ona znów zakreśliła coś na papierze.
- Każdy prefekt niech przyniesie
przynajmniej z trzy flagi swojego domu. – zaproponowała Luna.
- To dobry pomysł. No dobrze. Jak
na razie to wszystko za dwa tygodnie zaczniemy ozdabiać Wielką Sale. –
zakończyła Hermiona.
- A czy ja mam coś do
powiedzenia? – zapytał sarkastycznie Malfoy.
- Nie widzę, żebyś chciał coś
powiedzieć. – uśmiechnęła się kpiąco Gryfonka
i wstała. – Możecie już iść, mam jeszcze dyżur. – oznajmiła. Blondyn
prychną. A inni zaczynali opuszczać Pokój Życzeń.
- Chciałbym ci przypomnieć
szlamciu, że ja też jestem prefektem naczelnym i mogłabyś ze mną na początku
przedyskutować. – odparł blondyn nadal nie wstając. Ron czekał na Mione przy
drzwiach gdy się pakowała, bo miał z nią dyżur.
- Możesz już iść Ronaldzie,
spotkamy się przy schodach. – oznajmiła spokojnie Granger nadal się pakując. –
Jakoś nie spostrzegłam, że jesteś zainteresowanym tym balem. Zastanawiam się po
co ty w ogóle jesteś prefektem skoro nie wypełniasz swoich obowiązków? –
popatrzył na nią ze zdziwieniem. – no a tak nie jest?
- Z tego co słyszałem ty też nie
oprowadzałaś wczoraj przedszkola po szkole. – parskną ale Hermionie nie o to
chodziło.
- Chodziło mi bardziej o
dzisiejszym spóźnieniu. A tak w ogóle to skąd wiesz nie oprowadzałam
pierwszoroczniaków? – zauważyła po chwili.
- A skąd wiesz, że się spóźniłem?
– odgryzł się, po czym wstał. – Do zobaczenia na jutrzejszym dyżurze. –
uśmiechną się złośliwie i wyszedł. Tak po prostu, przerywając całą dyskusje.
- Dupek. – powiedziała do siebie
Miona pakując pióra, po czym również wyszła.
Ciekawy blog ;)
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią będę czytać i wpadać ;D
Zapraszam http://kawalek-niebaa.bloog.pl/
ooo ciekawy pomysł z tym balem. Ciekawe kogo zaproszą główni bohaterowie.
OdpowiedzUsuńBlog bardzo mi si się podoba, ale ma pewne wady...Chodzi tu o błędy ortograficzne... Jestem na nie bardzo uczulona i nie nawidze jak ktoś na blogu, portalu publicznym je popełnia. Mam na myśli ,,wierz", ,,turz" i ,,Pensy" (poprawnie piszę się Pansy).
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuper się zapowiada i to "Szlamciu" xd świetnie piszesz mam nadzieję , że będzie dużo Dramione! Będziesz wstawiać jakieś miniaturki?
OdpowiedzUsuń; )
~Gin~
Okropnie, okropnie, okropnie wiele błędów, które strasznie rzucają się w oczy.
OdpowiedzUsuńTemat również oklepany bo... To wszystko już po prostu było.